Kobieta-tuż przed trzydziestką- po przejściach, poobijana, zmęczona, zagubiona w nowym nieznanym świecie na emigracji. Tak to byłam ja! Po pierwszym szoku spowodowanym ogromem zmian we własnym życiu, w końcu odetchnęłam pełną piersią. Zrozumiałam, że chcę, mogę i powinnam żyć tak jak zawsze tego pragnęłam, w zgodzie z samą sobą. Nikt już nie zapyta „po co Ci makijaż?”, „po co się tak ubrałaś?”. Nikt już nie powie „Schudłaś… Ja tam wolę kiedy jesteś gruba”. Brzmi słabo prawda? Ale to wszystko już za mną, było i nie wróci. Teraz znów będę sobą-kobietą niezależną, silną , pewną siebie i przebojową. Zrozumiałam, że zmiana stanu cywilnego z „wolna” na „mężatka” odebrała mi marzenia, pasje, pewność siebie- zagubiłam własną osobowość. Bynajmniej, nie instytucja małżeństwa była winna, o nie, ale niedojrzałość moja i mężczyzny, z którym ten związek zawarłam. Ja- bo byłam zbyt młoda i zbyt naiwna aby zrozumieć co się dzieje. On- mimo, iż znacznie straszy, kompletnie niedojrzały do związku, niezaradny,chorobliwie zazdrosny. Ale nie, to już przeszłość, zostawiam wszystko w tyle i żyję!!!
Tak cały proces miał swój początek w mojej głowie. Myślałam pozytywnie. Zaszła zmiana. Dostałam wiatru w żagle, znów wyszłam do ludzi, śmiałam się, nabierałam pewności siebie. Powolutku przyszedł czas na zmiany fizyczne- i wtedy pojawił się ON- Uzdrowiciel…..
Powodzenia 🙂 Powstawanie po upadku zawsze wyzwala mnóstwo pozytywnej energii 🙂
Cieszę się, że udało Ci się wszystko doprowadzić do porządku!
Bardzo podobał mi się Twój wpis. Niezwykle interesująca forma i przejmująca historia.
Jak bym czytała o sobie, z tym wyjątkiem, że nie mam żadnego ślubu na swoim koncie. Znam to bardzo dobrze z autopsji, że starsi faceci są zwykle bardzo niedojrzali. Życzę wszystkiego dobrego 😉